
Mogło się wydawać, że po jednym z najgłupszych odcinków w historii tego Wiedźmina, otrzymamy moment oddechu. No właśnie… niekoniecznie.
Bo chociaż Regis w wykonaniu Laurence’a Fishburne’a lśni jak czarny diament, to obok niego stężenie absurdu jest nie do zniesienia.