Byliście rozczarowani po trzecim odcinku finałowego sezonu? Zaczęliście się zastanawiać, jak to możliwe, by wróg, którego bardzo długo przedstawiano jako główny czarny charakter serii, został pokonany tak gładko? Teraz z kolei nie możecie wyjść ze zdziwienia, że tym największym villainem będzie Cersei?
No dobra, a gdyby się jednak okazało, że ostatnia bitwa, ostatni spór rozegra się pomiędzy kimś innym? Że na końcu wszystkich rachunków zobaczymy prawdziwe oblicze postaci, z którą przecież tak wielu sympatyzowało od początku historii?
Takie rozwiązanie wydaje się prawdopodobne i byłoby tu dużo lepsze zwieńczenie całej Gry o Tron, niż bitwa z siłami Cersei, a następnie jakieś potencjalne szczęśliwe (może nawet słodko-gorzkie, ale jednak) zakończenie. Myślicie, że jest to możliwe? Czy całość nie została nam już czasem podana na tacy?
Tradycyjnie zapraszamy do dyskusji ;]