
Fajnie, że ludzie związani z „Władcą Pierścieni” od Amazona grają już w otwarte karty. Kiepsko, że nadal są przekonani o tym, że robię super robotę…
Uczciwa postawa Amazona jest warta docenienia. Nie ma już żadnych podchodów, a jawne nazywanie rzeczy po imieniu. Z drugiej jednak strony przykro się robi na myśl o tym, że ludzie odpowiadający za tak wielki projekt naprawdę są przekonani o własnej nieomylności.
Czy świat Tolkiena w ich wykonaniu będzie lepszy od tego, który powołał do życia sam profesor? Nie, ale odklejenie od rzeczywistości sprawia, że ktoś tu chyba faktycznie uwierzył, że oto wypuści na świat absolutnie przełomowe dzieło.