
Powiedzmy sobie szczerze – gdyby nie bardzo fajna chemia pomiędzy Durinem i Elrondem, to w tym czwartym odcinku Pierścieni Władzy nie byłoby na czym oka zawiesić.
Wątek przyjaźni krasnoluda i elfa jest jak do tej pory najlepszy w serialu i tak jak w drugim odcinku, także i w czwartym ratuje sytuację. W innych tematach jest już jednak znacznie gorzej.
U Galadrieli widać jakieś zaczątki przemiany, chociaż nadal nie ma w tej kreacji krzty czegoś ciekawego. Numenor wygląda efektownie, ale jako organizacji choćby minimalnie zgodna z Tolkienem jest jedną wielką bzdurą.
No i Arondir + Theo, czyli gdyby nie pojawienie się Adara, kompletnie nudny wątek. O scenach w więzieniu czy ucieczki przed orkami nie ma nawet co wspominać, bo to cringe z wyższej półki.
A Wy co myślicie?