maxresdefault

Kiedy w sieci pojawiły się pierwsze materiały dotyczące Rojsta, czułem w powietrzu, że to może być serial, który mocno zamiesza na polskim rynku. Im bliżej premiery, tym większe emocje towarzyszyły oczekiwaniu, a kiedy już obejrzałem pierwsze dwa odcinki, nie miałem wątpliwości, że czeka mnie znakomita zabawa. Co więc takiego się stało, że Rojsta nie można uznać za produkcję świetną czy wybitną, a jedynie dobrą?

Zanim spróbuje odpowiedzieć na to pytanie, warto nakreślić nieco tło serialu, które niemal z miejsca przypadło mi do gustu. Tak się bowiem jakoś dziwnie składa, że mam sentyment do klimatu późnego PRL-u i dlatego z zaciekawieniem czekałem na to, czy twórcom powiedzie się misja udanego przeniesienia go na mały ekran. Czy się zawiodłem? Nic z tych rzeczy. Warstwa audiowizualna Rojsta jest bowiem zdecydowanie najmocniejszym punktem całego serialu. Otrzymujemy brudny i szary obraz miasteczka, które skrywa swoje tajemnice, w którym króluje tandeta lat 80, fryzury i stroje z epoki, a także peerelowska mentalność. Wszystko to spowite jest gęstym dymem tanich papierosów i zakrapiane wódką. Brzmi trochę jak piękny sen Wojciecha Smarzowskiego, gdyby nie fakt, że całość została przedstawiona w bardzo realny, a nie przerysowany i karykaturalny sposób. Jan Holoubek nie musiał posługiwać się hiperbolą, nie musiał przesadnie uwydatniać niedostatków tamtego okresu, zagrał za to świetnie napisanymi postaciami i fantastycznymi zdjęciami, które nawet bez stu filtrów prezentowały się fenomenalnie i zapewne zafundowały co starszym widzom niezły wehikuł czasu.

Warstwa wizualna – choćby była najlepsza – nigdy nie stanie się jednak treścią serialu, szczególnie jeśli mówimy o kryminale. Pierwszy odcinek Rojsta wysłał wszystkim jasny przekaz – będzie się działo, będziecie otrzymywać mylne tropy, a ostateczne rozwiązanie i tak was zaskoczy.

Oprócz zabójstwa prostytutki i prominentnego partyjnego działacza,  o czym dowiadujemy się już w pierwszej scenie, Holoubek opowiada nam również historię śmierci nastolatków, a gdzieś na drugim planie majaczy wielka tajemnica miejsca, w którym cała akcja się rozgrywa. Wszystkie te wątki są oczywiście w jakiś sposób ze sobą połączone i właściwie od samego początku dostajemy do ręki nici, którymi łączymy ze sobą poszczególne poszlaki. Zaczynamy prowadzić śledztwo z głównymi bohaterami – Wanyczem, starym dziennikarskim wygą, który zamierza wyjechać za zachodnią granicę i Piotrem Zarzyckim, młodym chłopakiem, który przyjechał do małego miasta z Krakowa,  byle tylko uwolnić się od wpływów i oczekiwań swojego ojca, działacza PRL. Ich motywacje i nastawienie ulegają podczas całego sezonu zmianom, postacie ewoluują, uczą się i zdobywają nowe pobudki, które zmuszają ich do podejmowania konkretnych – czasami bardzo trudnych – decyzji. Obaj nie działają jednak w próżni, ponieważ świat Rojsta wypełniony jest treściwymi i wiarygodnymi bohaterami. Nawet te z pozornie drugiego planu wypadają znakomicie i sprawią, że małomiasteczkowy klimat schyłkowych lat komunizmu w Polsce jest jeszcze bardziej duszny, a kolejne śmierci stają się dużo mniej oczywiste niż to na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać.

Serial zaczyna wciągać niczym bagno, śledztwo się rozwija, Andrzej Seweryn i Dawid Ogrodnik robią co mogą, budując wielowymiarowych bohaterów. Wszystko gra niczym w szwajcarskim zegarku, dostajemy świetne zdjęcia, dopieszczone  i obrzydliwie brudne lokacje, w tle słyszmy największe szlagiery epoki i… nagle wszystko się kończy, niczym po cięciu rzeźnickiego noża (wiadomo).

Niestety, w tych wszystkich pochwałach na temat produkcji, zupełnie wypadło mi z głowy, że ma ona jedną wielką wadę –  zaledwie pięć odcinków, co jest formatem dość nietypowym. Zanim bowiem akcja się na dobre rozkręciła, zanim nasze prywatne śledztwa zaczęły się pokrywać z tym, co udało się odkryć Wanyczowi i Zarzyckiemu, serial musiał dobić do finału. Cztery odcinki budowania emocji, robienia podkładu pod kolejne wątki, a wszystko po to, by zebrać je do kupy w pospiesznym finale, o którym można napisać wiele, ale na pewno nie to, że był satysfakcjonujący.

Nie bez kozery seriale wydaje się w ośmiu, dziesięciu czy nawet trzynastu odcinkach, jak chociażby Netflix. Czasami jest to za dużo i momentami akcja może nużyć, ale w przypadku Rojsta mamy do czynienia z sytuacją zgoła odmienną. Zanim bowiem cała zabawa zdążyła się na dobre rozkręcić, zanim to wspomniane bagno wciągnęło nas do końca, ktoś zdążył podać nam pomocną dłoń i nas z niego wyciągnąć. Problem w tym, że tym razem za taką pomoc dziękować nie zamierzam.

Więcej, jestem cholernie rozczarowany faktem, że tak dobry pomysł pogrzebano nie poprzez nieudolne wykonanie, bo – jak już wspomniałem – Rojst momentami zachwycał i wydawało się, że nie będzie brał jeńców, ale poprzez przyjęcie w założeniach zbyt krótkiej formuły. Pięć odcinków sprawiło, że kilka wątków nie zostało należycie wyjaśnionych i domkniętych, przy innych pozostały nam domysły, a kolejne potraktowano po prostu po macoszemu, co w przypadku kryminału jest niedopuszczalne, bo tu każdy ślad jest, a właściwie powinien być ważny. I to niestety prowadzi do dość przykrej konkluzji o zmarnowanym potencjale.

Showmax zdobył się w końcu na przedstawienie własnego autorskiego dzieła i udowodnił, że wcale nie musi na tym polu ustępować HBO, które w ostatnich latach zaproponowało takie szlagiery jak pierwszy sezon Paktu i dwa udane sezony Watahy, czy Canal+ odpalające bombę w postaci Belfra (ale tylko pierwszego sezonu). Zabrało jednak odwagi, by pozwolić na więcej odcinków, by opowiedzieć historię pełniejszą i bardziej spójną. Dlatego też Rojst jest jedynie produkcją dobrą, momentami aspirującą do czegoś więcej, ale to wszystko. Jestem wręcz przekonany, że gdyby Holoubek dostał co najmniej trzy odcinki więcej, to dziś wymienialibyśmy Rojsta w pierwszym szeregu najlepszych polskich produkcji.

A tak, pozostaje spory niedosyt.

 

 

 

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s