
Jedną z zalet mieszkania w Londynie jest to, że niektóre filmy mają swoje premiery kilka, kilkanaście dni, a czasem nawet kilka tygodni wcześniej przed premierą w Polsce. Co prawda zdarza się to już coraz rzadziej niż przed kilkoma laty i w dzisiejszych czasach filmy wychodzą w zbliżonym czasie już na całym świecie, niemniej możliwość obejrzenia części z nich wcześniej, szczególnie takich, na które mocno się czeka to duży plus. Dokładnie tak było w przypadku reżyserskiego debiutu Bradley’a Coopera, o którym już teraz mogę śmiało powiedzieć, że jest jednym z najlepszych nowych filmów, jakie widziałem w tym roku. Czytaj dalej „Narodziny gwiazdy, gdzie czasem nie liczy się nic innego oprócz muzyki [recenzja]”



Rzadko mam okazję oglądać dobry horror. Zwyczajnie nie jestem wielkim fanem tego gatunku i też nie specjalnym przeciwnikiem, niemniej mam wrażenie, że większość opiera się po prostu na wyskakujących z ukrycia potworów/morderców lub czegokolwiek innego, co ma doprowadzić do zagłady głównych bohaterów filmu. Dobre horrory w moim przekonaniu powinny być skonstruowane na umiejętnym i stopniowym budowaniu napięcia oraz poczuciu zagrożenia. I właśnie takie jest A Quiet Place.



